niedziela, 2 marca 2014

Rozdział VI

Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz , na którym pojawił się napis „Misiek dzwoni”. Było już po 14 ,a mnie nie było na obiedzie ,pewnie to dlatego chciał się ze mną skontaktować. Na początku zastanawiałam  się czy odebrać ,ale po chwili już trzymałam telefon przy uchu.
-Czemu Cię nie ma ?-usłyszałam głos Michała
-Nie najlepiej się czuję ,boli mnie głowa -wymyśliłam na poczekaniu.
-To może je Ci coś przyniosę?-spytał zmartwionym głosem
-Nie , nie ja i tak nic nie przełknę ,a teraz wolę się w ciszy przespać-powiedziałam , bojąc się ,że Michał zdecyduję się przyjść ,a tego nie chciałam.
Po rozmowie w dalszym ciągu kontynuowałam wylegiwanie się na łóżku , bo na nic innego nie miałam siły , ani ochoty. Parę chwil później do pokoju wszedł Zbyszek.
-Słyszałem  od Michała ,że źle się czujesz-powiedział
- O widzę ,że z Was już całkiem dobrzy koledzy, informujący się o wszystkim-zażartowałam
-Ej, Ty nie żartuj tylko lepiej powiedz jak się czujesz?
-Już lepiej-odrzekłam
-No to dobrze , mogę iść na siłownie nie martwiąc się o Ciebie-powiedział z uśmiechem i już pochwili zniknął za drzwiami .
No tak zapomniałam o popołudniowym treningu. Będę mogła w spokoju spędzić najbliższe 2 godziny, nie martwiąc się , że spotkam Kubiaka. Postanowiłam , więc obejrzeć coś w tv i tak zleciały mi owe 2 godziny. Kiedy zobaczyłam ,że otwierają się drzwi, a w nich staje Zbyszek zrozumiałam , że pora się zmywać. Wcześniej wykombinowałam , że udam się na długi spacer ,tak by znów uniknąć spotkania z Michałem.
-I jak już dobrze-spytał Zbyszek
-Tak ,jest okey , a teraz lecę na spacer-rzuciłam w jego kierunku
-Może Ci potowarzyszyć-spytał z cwaniackim uśmiechem.
--Chyba podziękuję ,wole pobyć sama-powiedziałam zakładając bluzę.
-Sama? A nie z Kubiakiem?-spytał zdziwiony
-Tak sama, a co zazdrosny?-rzuciłam z ironia
-No oczywiście-odrzekł ,a ja zniknęłam za drzwiami.
Po 15 minutach byłam już w parku, ponieważ nie miałam jakichś określonych planów usiadłam na ławce. Nie wiem ile tam siedziałam ,ale słońce zaczęło już powoli zachodzić, lubiłam tak siedzieć i myśleć. Chodź dzisiejsze myślenie, nie było przyjemne. W głowie miałam ciągle sytuacje z Michałem. Miałam już wracać ,ale postanowiłam jeszcze zadzwonić do mamy.
-Hej kochanie-usłyszałam w słuchawce.
-No cześć mamuś.
Rozmawiałyśmy tak z 15 minut. Mama wypytała mnie szczegółowo o wszystko. I parę razy spytała czy u mnie wszystko w porządku. Na koniec  powiedziała , że bardzo mnie kocha i już nie może doczekać się , aż przyjadę. Skończyłam rozmowę słowami : „ ja Ciebie też mamo’ i rozłączyłam się. Do oczu napłynęły mi łzy, tęskniłam za nią , do tego było mi źle bez Miśka, dlatego z bezradności tak po prostu się rozpłakałam .Nagle usłyszałam za sobą łamaną polszczyznę.
-Wszystko w porządku?-słowa te kierował nowy trener Antiga
-Tak jest dobrze-powiedziałam ,bo nie miałam ochoty mu tłumaczyć czemu płaczę.
-A pan nie na kolacji-zręcznie zmieniłam temat i otarłam łzy z oczu.
- Nie musiałem parę rzeczy przemyśleć , więc wybrałem się na spacer-powiedział
Razem wróciliśmy do ośrodka. Miło po drodze rozmawiając. Jego polski był naprawdę dobry, więc tylko niektóre słowa tłumaczyłam mu na angielski. Przed drzwiami Stephan zaprosił mnie wieczorem na wino. Na początku opierałam się ,ale kiedy powiedział, ze mus ze mną porozmawiać o paru zawodnikach, którzy jego zdaniem potrzebują rozmowy ze mną , czyli psychologiem. Przegnałam się więc i powiedziałam ,ze przyjdę o koło 20.Po powrocie do pokoju nie zastałam Zibiego. Wzięłam ,więc szybki prysznic i przebrałam się , parę minut przed 20 byłam gotowa. Cieszyłam się ,że nie ma Zbyszka ,bo nie chciałam mu się tłumaczyć gdzie idę .Zostawiłam jeszcze telefon na szafce ,bo z mamą już rozmawiałam ,a telefonu od nikogo innego się nie spodziewałam ,zresztą nie chciałam ,żeby mi przeszkadzał. Kiedy dotarłam pod pokój zapukałam i usłyszałam proszę.
-O cieszę się ,że jesteś-powiedział trener
-Usiądź-dodał
-Usiadłam na krześle ,przy stoliku na , którym stała butelka wina i dwie kieliszki do wina.
Na początku byłam trochę skrępowana ,ale z czasem zrobiło się miło ,a wraz  z ubywającym z butelki winem robiło się jeszcze milej. Wymieniliśmy spostrzeżenia na temat zawodników, pożartowaliśmy , że nie najlepszy dajemy im przykład pijąc to wino, a później zaczęliśmy rozmawiać o sobie ,czyli każde z nas opowiadało o trochę o sobie i swoim  życiu. Nim spostrzegliśmy 2 butelka stała już pusta i było po 23. W głowie mi lekko szumiało, bo była ona słaba, dlatego Antiga odprowadził mnie pod same drzwi pokoju.
-Było mi bardzo miło-powiedział i cmoknął mnie w policzek
-Mnie również –odpowiedziałam
-Mam nadzieję ,ze jeszcze to powtórzymy-dodał z uśmiechem
- Jakoś się umówimy-powiedziałam i weszłam chwiejnym krokiem do pokoju.
-Natalka gdzie Ty byłaś-przywitał mnie zdenerwowany głos Zibiego
-A czy to ważne- powiedziałam  podchodząc chwiejnym krokiem do atakującego
-Ty jesteś pijana? –spytał
-Oj tam od razu pijana… no może troszeczkę-powiedziałam ciesząc się jak dziecko
-No właśnie widzę , że lekko…-powiedział z ironią
-Martwiłem się o Ciebie zresztą nie tylko ja wszyscy chłopcy ,a zwłaszcza Michał.-rzekł
-Oj Michał ,Michał , Michał, musimy o nim rozmawiać, są chyba lepsze rzeczy do roboty-powiedziałam z filuternym uśmiechem.
-Lepiej do niego napisz ,że  już jesteś.
-Oj już dobrze. –powiedziałam i podeszłam do stolika ,biorąc telefon, wystukałam na wyświetlaczu
„Już jestem ,wszystko ok, nie martw się . Teraz idę spać ,spotkamy się na śniadaniu”-literki mi się lekko rozmywały ,ale nacisnęłam wyślij.
-Już wysłałam mu wiadomość, tato-powiedziałam z ironią w stronę Zibiego
-Nie ironizuj tylko lepiej powiedz , gdzie i z kim Ty się tak urządziłaś.
-Oj Zbysiu , ciekawość to pierwszy stopień do piekła ,wiesz?-zażartowałam
-Zbysiu…. ,jak ja nie cierpię jak się tak do mnie mówi-powiedział ,ale lekko się uśmiechnął
-No tak ,zapomniałam, w takim razie muszę Cię przeprosić-powiedziałam i podeszłam do atakującego , a już po chwili całowałam go.
- Alkohol chyba mocno uderzył Ci do głowy, nie chce ,żebyś później żałowała-powiedział odsuwając się ode mnie .
-Niczego nie będę żałowała, jesteśmy przecież dorośli .
-Ale ja nie chcę Cię wykorzystać i tego w jakim jesteś stanie.
-Oj już nie gadaj tyle , podobno pod wpływem procentów robi się i mówi to , czego nie odważyłoby się zrobić na trzeźwo ,więc widać chciałam tego już wcześniej –powiedziałam i zaczęłam całować Zibiego dalej
Na początku się opierał ,ale widziałam ,że mu coraz ciężej , dlatego zaczęłam rozpinać jego koszulkę  i kierować się w stronę łóżka. Nie wiem co mi odbiło, kochałam Michała ,wieczór spędzałam z Antogią  , a teraz całowałam Bartmana. To chyba sposób na odreagowanie sytuacji z Miśkiem.
Po chwili sytuacja zaczęła nabierać coraz większego tempa, ubrania zaczęły latać po pokoju, a ja wiedziałam ,że przez to co robił ze mną alkohol nie powstrzymam się mimo, że pewnie będe tego żałowała. Pozostawało tylko jedno pytanie ,czy Zibi zdoła się opanować ,czy wykorzysta sytuację…

Wiem , wiem dno, zero ładu i składu ,ale w kolejnych będzie lepiej;) Teraz w związku z powrotem od szkoły , będę dodawała rozdziały już nie tak często, ale nie zaniedbam bloga ,obiecuje.

PS: Byłoby miło widzieć więcej komentarzy niż dotychczas, bo to one dają kopa do pisania;D

2 komentarze:

  1. No to nam się dziewczyna rozszalała.... ona powinna być z Michałem! Ale cóż, zycie, a zwłaszcza to miłosne do najprostszych nie należy. Wierzę, że jednak im się uda ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny... Czekam na kolejny
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń